banner1.png

Motywowanie ? od kiedy?

PDF

2007-09-28

Obecnie dużo mówi się o motywowaniu pracowników, stworzeniu takich relacji by pracownik, zwłaszcza specjalista, pozostał w firmie. Przecież to od pracowników zależy efektywność i rozwój firmy, to oni wykorzystując własną wiedzę i umiejętności, by przy użyciu stosowanej przez firmę technologii i zasobów stworzyć finalny produkt/usługę.

Każdy pracownik jest zatrudniany po to, by generował określone zyski dla firmy. Teraz, gdy pracownik może wybierać spośród ofert pracy, utrzymanie tych najefektywniejszych pracowników jest bardzo istotne. Nie tylko dlatego, że jego praca przekłada się na zysk firmy, ale także dlatego, że poszukiwanie, zatrudnianie i przygotowywanie nowego pracownika do pracy na określonym stanowisku niesie ze sobą koszty. Dlatego takie triumfy święcą hasła ?motywowanie pracowników?, ?motywacyjny system wynagrodzeń?, ?pozapłacowe systemy wynagrodzeń? i tym podobne. Dzięki odpowiedniemu motywowaniu człowiek konsekwentnie dąży do wytyczonego celu, pokonując po drodze wszelkie trudności, co w wyniku końcowym przekłada się na efektywność firmy w której jest zatrudniony.

Bardzo często ludzie zmieniają pracę, bo firma konkurencyjna oferuje im lepsze zarobki. To pieniądze umożliwiają im zaspokojenie podstawowych potrzeb oraz budują poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza ludzie młodzi poszukują lepiej płatnej pracy, bo chcą mieć własne mieszkanie/dom, dobry samochód i mieć za co ?zaszaleć?, bo przecież nie samą pracą człowiek żyje.

Jednak nie tylko pieniądze decydują o poziomie zaangażowania w pracę. Gdyby tak było to lekiem na wszelkie bolączki związane z efektywnością pracowników, byłoby podniesienie wynagrodzeń. Spora podwyżka i już mamy silnie zmotywowanych pracowników.

Wiele zależy od sposobu traktowania pracowników i takiego stylu kierowania ludźmi, by widzieli sens i cel własnej pracy. Jednak nie zawsze menedżer zdaje sobie sprawę z tego, kiedy zaczyna się motywowanie. Dla większości proces motywowania pracownika rozpoczyna się gdy człowiek jest już zatrudniony i pracuje na sukces firmy. Nic bardziej mylnego: pierwszym etapem jest pierwsze spotkanie rekrutacyjne. W czasie tej rozmowy kwalifikacyjnej pracodawca stara się dostrzec w kandydacie cechy i umiejętności, które przełożą się w wyniku końcowym na zysk firmy. Jeśli ma jakieś wątpliwości, kandydat nie zostanie zatrudniony. Temu służą różne wieloetapowe procesy rekrutacyjne: dla pracodawcy są większą gwarancją zatrudnienia właściwej osoby. Dla kandydata zaś pokonywanie kolejnych etapów ma działanie motywacyjne i mobilizujące, bo jeśli firma tyle zaangażowania wkłada w zatrudnienie pracownika, to widocznie warto dla tej firmy pracować, więc się stara. I wreszcie decydująca rozmowa, na której kandydat dowiaduje się o konkretnych korzyściach płynących z pracy w danej organizacji. Dochodzi do podpisania umowy o pracę i ... pracy, pracy dzięki której pracodawca sprawdza ?przydatność? nowozatrudnionego pracownika. Pracownik ma natomiast możliwość weryfikacji złożonych przez pracodawcę w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej obietnic co do wynagrodzenia, możliwości awansu, szkoleń itp. Jeśli pracodawca w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej był szczery, pracownik się nie rozczaruje. Jeśli jednak obietnice były ? na wyrost?, pracownik poczuje się skrzywdzony, co jest jednym z najsilniejszych demotywatorów. Poczucie krzywdy przełoży się na obniżenie motywacji do pracy, a w konsekwencji firma straci zyski, które dany pracownik mógłby wygenerować, a pracownik poszuka innego, bardziej słownego pracodawcy.

Często pracodawcy popełniają taki błąd przy rekrutacji nowych pracowników. By ściągnąć pracownika, a zwłaszcza podkupić go od konkurencji, składają nierealistyczne obietnice co do wysokości zarobków po okresie próbnym, zasad wypłacania premii, zakresu obowiązków i tym podobne. Potem pracownik, stwierdza, że ta rysowana w trakcie rozmowy ścieżka awansu będzie możliwa, jeśli pani Asia, albo pan Marek, odejdzie na emeryturę, a obiecywane wynagrodzenie w kwocie X zł, owszem jest, ale jako suma wynagrodzeń za kwartał.

Częściej jednak pracodawcy składają obietnice, których potem nie dotrzymują. U ?nowego? pracownika rośnie poczucie krzywdy, że nie dostał tego co mu obiecano. I właśnie te niespełnione obietnice są z jednej strony demotywujące do pracy, wręcz zniechęcające, a z drugiej strony są silną mobilizacją do poszukiwania innej pracy.

Dlatego właśnie uważam, że proces motywacji pracowników rozpoczyna się już od pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej. Pracownik przychodzi do nowej firmy, bo oferuje mu ona coś czego nie miał w poprzednim zakładzie pracy: może wyższe wynagrodzenie, może większe możliwości rozwoju i awansu. Przychodzi, bo mu to obiecujemy. Jeśli skończy się tylko na obiecankach, to odejdzie. Przecież zatrudnia się pracownika, by ten efektywnie pracował dla firmy, ale jak będzie jego efektywność, jeśli nie dostanie tego co mu obiecano? Pracodawca wymaga przecież by pracownicy wywiązywali się ze swych obowiązków jak najlepiej, a nie tylko składali obietnice, że będą dobrze i efektywnie pracować. A czy Państwo chcieli by pracować dla szefa, który nie jest słowny, nie przestrzega ustanowionych przez siebie reguł i nie ?świeci? przykładem.
Autor: Gabriela Suchodoła

 

 
Wstecz